niedziela, 28 września 2008
piątek, 26 września 2008
Fotografia
Gdy się mogło mieć kochane ciało
i ziemię całą
a została tylko fotografia
to, to jest bardzo mało
M.Pawlikowska-Jasnorzewska
i ziemię całą
a została tylko fotografia
to, to jest bardzo mało
M.Pawlikowska-Jasnorzewska
czwartek, 25 września 2008
Już nigdy nie będziemy kochać tak jak wtedy
Miła, to sentymentalne, ale nie mogę,
nie mogę zapomnieć nas wtedy,
wtopionych w bursztyn ciszy.
Z jaką nieśmiałą obawą
dotykaliśmy swoich rąk:
skrzydeł egzotycznych ptaków.
To powraca do mnie
To powraca do mnie
To powraca do mnie
jak motyw śmierci. jak motyw śmierci.
Tak świeże były nasze ciała, tak czyste,
ciała prawie dzieci.
Kim, jak nie dziećmi byliśmy, niewinnymi,
bardziej świętymi niż wszyscy święci.
To jak zadra tkwi w mej pamięci.
Nasze błękitne oddechy,
nasze źródlane oczy
jeszcze nie tknięte szronem przerażenia.
Nasza czułość delikatna
jak nalot pyłku na śliwkach,
czysta i krucha jak płatek lodu,
naiwna jak psiak.
Już nigdy nie bedziemy kochać tak jak wtedy.
J.Rybowicz
nie mogę zapomnieć nas wtedy,
wtopionych w bursztyn ciszy.
Z jaką nieśmiałą obawą
dotykaliśmy swoich rąk:
skrzydeł egzotycznych ptaków.
To powraca do mnie
To powraca do mnie
To powraca do mnie
jak motyw śmierci. jak motyw śmierci.
Tak świeże były nasze ciała, tak czyste,
ciała prawie dzieci.
Kim, jak nie dziećmi byliśmy, niewinnymi,
bardziej świętymi niż wszyscy święci.
To jak zadra tkwi w mej pamięci.
Nasze błękitne oddechy,
nasze źródlane oczy
jeszcze nie tknięte szronem przerażenia.
Nasza czułość delikatna
jak nalot pyłku na śliwkach,
czysta i krucha jak płatek lodu,
naiwna jak psiak.
Już nigdy nie bedziemy kochać tak jak wtedy.
J.Rybowicz
środa, 24 września 2008
poniedziałek, 22 września 2008
Komu bije dzwon
Znowu dziś widzę zachód słońca
Znowu udało się doczekać końca
Mniej szczęścia mieli, ilu ich było
Wielu, nawet ich nie liczyłem
Codzienne żniwo swoje zbieram
Kres podróży każdego dnia
Być czy mieć? - takie dwa pytania
Bliżej ku celom posiadania
Nie mam potrzeby zbyt wiele wiedzieć
Nie mam potrzeby wiedzieć zbyt wiele
Gdy wszystko skończy się jak myślałem
Wsyp mnie do ziemi, stąd przyjechałem
Bim-bom, bam-bim-bom
Skąd wiedzieć wszystko, komu bije dzwon
Bim-bom, bam-bim-bom
Skąd wiedzieć wszystko, komu bije dzwon
Bim-bom, bam-bim-bom
Skąd wiedzieć wszystko, komu bije dzwon
Bim-bom, bam-bim-bom S
kąd wiedzieć wszystko, komu bije dzwon
Więc głowa do góry, gdy dzień wstaje rano
Od tego są nogi, by łazić na nich
We dni, czy gorsze, czy lepsze
Ten jest ostatni, który nie pierwszy
Brzdęk, pękła czara pełna goryczy
Rozlanych kropel już nie policzę
Który dzień będzie ten dzień ostatni
Byłem czy miałem? - dwie zagadki
Nie mam potrzeby zbyt wiele wiedzieć
Nie mam potrzeby wiedzieć zbyt wiele
Gdy wszystko skończy się jak myślałem
Wsyp mnie do morza, stąd przyjechałem
Tak, bim-bom, bam-bim-bom
Skąd wiedzieć wszystko, komu bije dzwon...
Znowu udało się doczekać końca
Mniej szczęścia mieli, ilu ich było
Wielu, nawet ich nie liczyłem
Codzienne żniwo swoje zbieram
Kres podróży każdego dnia
Być czy mieć? - takie dwa pytania
Bliżej ku celom posiadania
Nie mam potrzeby zbyt wiele wiedzieć
Nie mam potrzeby wiedzieć zbyt wiele
Gdy wszystko skończy się jak myślałem
Wsyp mnie do ziemi, stąd przyjechałem
Bim-bom, bam-bim-bom
Skąd wiedzieć wszystko, komu bije dzwon
Bim-bom, bam-bim-bom
Skąd wiedzieć wszystko, komu bije dzwon
Bim-bom, bam-bim-bom
Skąd wiedzieć wszystko, komu bije dzwon
Bim-bom, bam-bim-bom S
kąd wiedzieć wszystko, komu bije dzwon
Więc głowa do góry, gdy dzień wstaje rano
Od tego są nogi, by łazić na nich
We dni, czy gorsze, czy lepsze
Ten jest ostatni, który nie pierwszy
Brzdęk, pękła czara pełna goryczy
Rozlanych kropel już nie policzę
Który dzień będzie ten dzień ostatni
Byłem czy miałem? - dwie zagadki
Nie mam potrzeby zbyt wiele wiedzieć
Nie mam potrzeby wiedzieć zbyt wiele
Gdy wszystko skończy się jak myślałem
Wsyp mnie do morza, stąd przyjechałem
Tak, bim-bom, bam-bim-bom
Skąd wiedzieć wszystko, komu bije dzwon...
środa, 17 września 2008
Zakochajmy się w sobie - raz do roku
poniedziałek, 15 września 2008
Własnymi wierszami
Chętnie zjadam ptaki i zwierzęta
Za to bardzo rzadko kwiaty
I o bliskich staram się pamiętać
Ale ciągle mylę daty
Pomyśl tylko jak mogło być z nami
Ale wiesz, poeci zawsze chodzą
Własnymi wierszami
Już myślałaś, że tak zawsze będzie,
Że się nic nie może zmienić
A tu pozamieniał liście w złoto
Jesiennego dnia alchemik
Pomyśl tylko...
Z tamtą rzeką nic mnie nie łączyło
Może drobne dreszczu fale
Z tobą wszystko byłoby inaczej
Gdybym cię nie spotkał wcale
Pomyśl tylko...
K. Jurkiewicz
Za to bardzo rzadko kwiaty
I o bliskich staram się pamiętać
Ale ciągle mylę daty
Pomyśl tylko jak mogło być z nami
Ale wiesz, poeci zawsze chodzą
Własnymi wierszami
Już myślałaś, że tak zawsze będzie,
Że się nic nie może zmienić
A tu pozamieniał liście w złoto
Jesiennego dnia alchemik
Pomyśl tylko...
Z tamtą rzeką nic mnie nie łączyło
Może drobne dreszczu fale
Z tobą wszystko byłoby inaczej
Gdybym cię nie spotkał wcale
Pomyśl tylko...
K. Jurkiewicz
niedziela, 14 września 2008
Pociągi
Są pociągi o zmierzchu co poniosą cię w noc
Są pociągi o zmierzchu jechać nimi to błąd
Czasem dość mam wszystkiego, czasem śmieszy mnie coś
Są pociągi o zmierzchu jechać nimi to błąd
Słuchaj bracie lepiej wysiądź gdzieś po drodze
Tutaj nie ma snów dobrych, tutaj nie ma złych snów
Taka podróż posłuchaj, może zwalić cię z nóg
Tutaj nic się nie zmienia, nie ma czasu ni dat
Tak jak w sennym miasteczku każdy miejsce swe zna
Słuchaj bracie, lepiej wysiądź gdzieś po drodze
Są pociągi o zmierzchu co poniosą cię w noc
Są pociągi o zmierzchu jechać nimi to błąd
Chyba sobie na przekór znowu pójdę dziś tam
Z bezsensowną nadzieją, którą tak dobrze znam
Potem znów się pozbieram, potem zgubię znów nić
Są pociągi o zmierzchu widać musi tak być
Słuchaj bracie lepiej wysiądź gdzieś po drodze.
M. Kamper
Są pociągi o zmierzchu jechać nimi to błąd
Czasem dość mam wszystkiego, czasem śmieszy mnie coś
Są pociągi o zmierzchu jechać nimi to błąd
Słuchaj bracie lepiej wysiądź gdzieś po drodze
Tutaj nie ma snów dobrych, tutaj nie ma złych snów
Taka podróż posłuchaj, może zwalić cię z nóg
Tutaj nic się nie zmienia, nie ma czasu ni dat
Tak jak w sennym miasteczku każdy miejsce swe zna
Słuchaj bracie, lepiej wysiądź gdzieś po drodze
Są pociągi o zmierzchu co poniosą cię w noc
Są pociągi o zmierzchu jechać nimi to błąd
Chyba sobie na przekór znowu pójdę dziś tam
Z bezsensowną nadzieją, którą tak dobrze znam
Potem znów się pozbieram, potem zgubię znów nić
Są pociągi o zmierzchu widać musi tak być
Słuchaj bracie lepiej wysiądź gdzieś po drodze.
M. Kamper
czwartek, 11 września 2008
Kaleka społeczny
Zarabiam 4 tysiące
Z tego mi biorą połowę
Dzięki której samotna matka
Dostaje becikowe
Też chciałbym być na jej miejscu
Wydawać nie swoje pieniądze
To piękne, gdy można legalnie okradać
Za to, że zaszło się w ciąże
Płacę też na bezrobotych
Funduję im życie darmowe
Opłacam im szpital, kablówkę, żytniówkę
I wino owocowe
Chciałbym móc nie pracować
I raczyć się tanim winem
Dostając pieniądze za to że jestem
Leniwym sukinsynem
Nie jestem nieudacznikiem
Nie jestem nawet pedałem
Nie jestem z Kielc i nie mam AIDS
Rzeżączki też nie miałem
Jeżeli nic się nie zmieni
Następne pokolenia
Będą dostawać zasiłki i ulgi
Za sam fakt istnienia
Nie jestem Murzynem, pedałem, kretynem,
studentem, ciężarną kobietą
Za stary, za młody, za silny, za zdrowy,
Ja jestem społecznym kaleką
A tak bardzo się starałem
Żebym chociaż był pedałem
Jestem nie z własnej winy
na dnie społecznej drabiny
Martin Lechowicz
Z tego mi biorą połowę
Dzięki której samotna matka
Dostaje becikowe
Też chciałbym być na jej miejscu
Wydawać nie swoje pieniądze
To piękne, gdy można legalnie okradać
Za to, że zaszło się w ciąże
Płacę też na bezrobotych
Funduję im życie darmowe
Opłacam im szpital, kablówkę, żytniówkę
I wino owocowe
Chciałbym móc nie pracować
I raczyć się tanim winem
Dostając pieniądze za to że jestem
Leniwym sukinsynem
Nie jestem nieudacznikiem
Nie jestem nawet pedałem
Nie jestem z Kielc i nie mam AIDS
Rzeżączki też nie miałem
Jeżeli nic się nie zmieni
Następne pokolenia
Będą dostawać zasiłki i ulgi
Za sam fakt istnienia
Nie jestem Murzynem, pedałem, kretynem,
studentem, ciężarną kobietą
Za stary, za młody, za silny, za zdrowy,
Ja jestem społecznym kaleką
A tak bardzo się starałem
Żebym chociaż był pedałem
Jestem nie z własnej winy
na dnie społecznej drabiny
Martin Lechowicz
środa, 10 września 2008
Jak listy
Kto nas rozesłał w świat, jak listy,
Na długą drogę los nieznany
Duszy kawałek kartki czysty
Dał nam, by został zapisany?
A życie zapisuje różnie
Niebieskim swym wiecznym piórem,
Jednym donosy, drugim wiersze,
Lub też pokreśli coś niektórym.
Niejeden kryje swoje wnętrze,
Nigdy nikomu się nie otwiera,
Głęboko chowa się w kopercie,
Z zewnątrz w pieczątki się ubiera.
Kto nas jak listy w świat rozesłał
I docelowy adres zatarł?
Wędrówki nie możemy przerwać
Nim nie znajdziemy adresata...
Wędrówki nie możemy przerwać
Nim nie znajdziemy adresata...
Nim nie znajdziemy adresata.
Marek Andrzejewski
wtorek, 9 września 2008
poniedziałek, 8 września 2008
Od złego ratuj i kąkoli w zbożu...
piątek, 5 września 2008
czwartek, 4 września 2008
wtorek, 2 września 2008
Dzikość Serca
t.love
Coraz bliżej końca wieku chory świat dogorywa
Wszystko luniesz niedługo ale jeszcze trochę czasu
Tak brakuje nam miłości tej szalonej tej okrutnej
Moje serce pełne bólu, moja dusza industrialna
Ref: Jestem chory, dziki wariat tak jak świat
Gnam do przodu nie zatrzymuj mnie kochanie, nie
Czas prowadzi mnie za rękę
może Pan Może szatan sam już nie wiem co to jest
Dzisiaj niebo takie smutne ponad nami, ponad nami
Przytulamy się do siebie, całujemy tak samotni, tak samotni
Tak się trudno porozumieć, udajemy, gra się toczy
Zapalamy papierosa, ponad nami smutne niebo
Ref:
Dzień zasypia mrok się budzi, płynę gdzieś autostradą
Mijam światła samochodów tak do nikąd sensu brak, sensu brak
Przecież życie takie krótkie tak tragicznie bezcelowe
Jestem jeźdźcem, synem słońca zidiociałym czarownikiem
t.love
Coraz bliżej końca wieku chory świat dogorywa
Wszystko luniesz niedługo ale jeszcze trochę czasu
Tak brakuje nam miłości tej szalonej tej okrutnej
Moje serce pełne bólu, moja dusza industrialna
Ref: Jestem chory, dziki wariat tak jak świat
Gnam do przodu nie zatrzymuj mnie kochanie, nie
Czas prowadzi mnie za rękę
może Pan Może szatan sam już nie wiem co to jest
Dzisiaj niebo takie smutne ponad nami, ponad nami
Przytulamy się do siebie, całujemy tak samotni, tak samotni
Tak się trudno porozumieć, udajemy, gra się toczy
Zapalamy papierosa, ponad nami smutne niebo
Ref:
Dzień zasypia mrok się budzi, płynę gdzieś autostradą
Mijam światła samochodów tak do nikąd sensu brak, sensu brak
Przecież życie takie krótkie tak tragicznie bezcelowe
Jestem jeźdźcem, synem słońca zidiociałym czarownikiem
Subskrybuj:
Posty (Atom)