niedziela, 25 lipca 2010
Przesłanie Pana Cogito
Idź dokąd poszli tamci do ciemnego kresu
po złote runo nicości twoją ostatnią nagrodę
idź wyprostowany wśród tych co na kolanach
wśród odwróconych plecami i obalonych w proch
ocalałeś nie po to aby żyć
masz mało czasu trzeba dać świadectwo
bądź odważny gdy rozum zawodzi bądź odważny
w ostatecznym rachunku jedynie to się liczy
a Gniew twój bezsilny niech będzie jak morze
ilekroć usłyszysz głos poniżonych i bitych
niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda
dla szpiclów katów tchórzy - oni wygrają
pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę
a kornik napisze twój uładzony życiorys
i nie przebaczaj zaiste nie w twojej mocy
przebaczać w imieniu tych których zdradzono o świcie
strzeź się jednak dumy niepotrzebnej
oglądaj w lustrze swą błazeńską twarz
powtarzaj: zostałem powołany - czyż nie było lepszych
strzeż się oschłości serca kochaj źródło zaranne
ptaka o nieznanym imieniu dąb zimowy
światło na murze splendor nieba
one nie potrzebują twego ciepłego oddechu
są po to aby mówić: nikt cię nie pocieszy
czuwaj - kiedy światło na górach daje znak - wstań i idź
dopóki krew obraca w piersi twoją ciemną gwiazdę
powtarzaj stare zaklęcia ludzkości bajki i legendy
bo tak zdobędziesz dobro którego nie zdobędziesz
powtarzaj wielkie słowa powtarzaj je z uporem
jak ci co szli przez pustynię i ginęli w piasku
a nagrodzą cię za to tym co mają pod ręką
chłostą śmiechu zabójstwem na śmietniku
idź bo tylko tak będziesz przyjęty do grona zimnych czaszek
do grona twoich przodków: Gilgamesza Hektora Rolanda
obrońców królestwa bez kresu i miasta popiołów
Bądź wierny. Idź
Herbert Zbigniew
piątek, 23 lipca 2010
poniedziałek, 19 lipca 2010
Dzikie konie
Widziałem jak dzikie konie
W dal o zmierzchu mkną
Powietrze ciężkie dziwnie tytoniem
Pachnie wciąż
Biegły tak, biegły bez uzdy i siodła
Krainą gór i rzek
Jaka dzika tęsknota je wiodła
Czort to wie
Czy wszechświata przestrzeń niezmierzona
Wolności wiecznej mit
Sił nam nie brak marzeń nie pokona
Nic i nikt
W nozdrzach słabnie zapach klaczy
W mroku ginie brzeg
Wieczorny szlak miłości znaczy
Dzika pieśń
Źdźbła traw głowy pochylają
Królewski jedzie dwór
Na zbójników których sądzić mają
Czeka sznur
Tak chciałbym jak dziki koń wiatr gonić
Porzucić stary szlak
A wszyscy handlarze koni
Niech was szlag!
Widziałem znów dzikie konie…
J.Nohavica
wtorek, 6 lipca 2010
Subskrybuj:
Posty (Atom)