Świat jest dużo mniejszy niż przypuszczałam. Ulice biegnące między domami bardziej łączą nas niż dzielą. Ściany domów, nasiąknięte codziennymi marzeniami nie dają wyłączności na samotność. Chcąc, nie chcąc - musimy czasem przejść przez próg, choćby tylko po to, by nie umrzeć z głodu. Wchodzimy wtedy w powietrze, którym ktoś już oddychał. Depczemy chodnik, który deptało przed nami tysiące takich jak my i zauważamy, że wcale nam to nie przeszkadza. Tracimy poczucie inności i ze zdziwieniem zauważamy, że ciągle jeszcze jesteśmy - wśród nam podobnych. A to, co czujemy, to jacy jesteśmy jest najcenniejszą rzeczą jaką mamy, bo to wypadkowa wszystkich i wszystkiego, co nas w życiu spotkało. Tego (być może na szczęście) nie tworzymy sami. Dlatego właśnie za to można nas kochać albo nienawidzić…
A skoro mamy w sobie tyleż zła, co dobra - mamy również tyleż samo wrogów, co przyjaciół. O wrogach z wrodzonej skromności :) nie wspomnę. Ci zresztą posiadają tę niezwykłą właściwość, dzięki której zawsze znajdują się sami. (...)
Ewelina Marciniak
http://www.ewelinamarciniak.pl/index.php
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz